Wyszukiwarka

29.10.2014

Podsumowanie kilku kolejnych dni

Postanowiliśmy, że recenzje/opisy/kartki z kalednarza naszych treningów będziemy wrzucać w większych ilościach. Tak też jest i tym razem.

                                                                                                                                               27.10.2014r.
Dzień 16 pt. "Dzień ważenia i mierzenia i coś jeszcze"

Właśnie mija 16 dzień naszej współpracy, a co za tym idzie rozpoczęliśmy 4 tydzień walki z ciężarami, techniką, bólem etc. Mój trener od piłki zawsze powtarzał "Jeżeli na meczu się nie spociłeś i nie pobrudziłeś tzn., że chu.... grałeś". I to jest prawda, święta prawda! To samo tyczy się treningów. Jeżeli następnego dnia czy 2 dni później nie czuje się tej partii, którą się ćwiczyło tzn., że sie nie przykładałeś do treningu. Póki co nie miałem jeszcze takiej sytuacji i to mnie niezmiernie cieszy! Trening zaczęliśmy nietypowo bo od ważenia i zbierania pomiarów. I idąc od początku muszę wspomnieć o lekkim szoku. Szok był spowodowany wagą, która pokazała się na wadze... Nie przytyłem nic a nic :/ A jem przecież za 3 dużych chłopów. Robotnicy na budowie Fabrycznego jedzą mniej ode mnie! Może mój metabolizm jest tak nakręcony, że mimo dużych ilości jedzenia nie mogę przytyć. Reakcja Wiktora była szybka "durzucamy coś, ale już nie węgle bo nie pomieścisz" (dzięki Ci WODZU!! Bo serio już ledwo mieściłem). Następnie poszliśmy się pomierzyć. Nie pamiętam dokładnie wszystkich wymiarów jakie braliśmy na samym początku.Wiem, że Wiktor ma to wszystko zapisane i na bank porówna wyniki. Krótko po treningu dostałem od niego info. "1,5 cm więcej w bicepsie!!". Kurnaaaa! Jak ? Nie przytyłem, a poszło o 1,5 cm w góre ? Cieszę sie oczywiście, bo przecież to jest super nagroda po ciężkiej pracy, ale czy to znaczy, że lecę z tłuszczu i przybieram na mięśniu i dlatego waga stoi ? Nie wiem. Fajnie by było, aby wymiary systematycznie się poprawiały :)
Po mierzeniu rozgrzałem się i przystąpiliśmy do treningu. Oczywiście nóg jak przystało na poniedziałek. I na pierwszy ogień mój ukochany kombajn. Kolejny szok bo Wiktor dorzucił już więcej obciążenia. Pomyslałem "chłop oszalał", bo raptem tydzień temu ledwo potrafiłem wstać przy każdym powtórzeniu, a teraz daje więcej. Dał i miał racje! Skubany zawsze ma racje hehe! Tym razem nie dałem się tak łatwo kombajnowi i bardzo dobrze mi się na nim ćwiczyło. Nie mógł on mnie już niczym zaskoczyć, więc ja go zaskoczyłem energią przy każdym powtórzeniu w każdej z 4 serii. Następnie przeszliśmy na suwnice i 4 serie po 15 powtórzeń i 125 kg. Heheh zajarzyłem co znaczy "nie składaj nóg do środka":) Takie banalne, a czasami trzeba do człowika łopatologicznie ! Najważniejsze, że czaję już co jest 5! Później prześliszmy do ćwiczenia na stojąco pt. "dzień dobry". Szybkie 4 serie po 8 powtórzeń i ciśniemy dalej!! Łydki na kombajnie też robiło mi się bardzo dobrze. Rozgryzłem co mam robić,aby było mi najwygodniej i najlepiej się robiło to ćwiczenie. Na samym początku ustawiam stopu na podeście tak abym później nie musiał się już z tym szarpać. Nie mogło zabraknąć też jednego z moich ulubionych ćwiczeń czyli wykroków. 40 Ich było tym razem. Sztanga na plecy i jedziemy. Kolano zgięte jak najniżej, zakaz garbienia się i jedziemy! Haaaa tym razem nie leżałem na ziemi jak mam to w zwyczaju, ale oddech ciężko było złapać. Swoją drogą to śmiesznie muszą wyglądać te moje wykroki bo zawsze jak je robie to wszyscy się patrzą. A może to zasługa Wiktora, który idzie przede mną i pokazuje mi rękoma - jak Pan z pomaranczowymi lizakami na lotnisku-, w którą strone mam się przesunąć, aby nie przydzwonić w kwiaty czy filar hahah.
...coś jeszcze! Brzuch w gratisie! A co! Przecież uwielbiam te treningi, więc na brzuch jest zawsze czas! 2 ćwiczenia! Unoszenie nóg nad drążek 4 serie po 12! Polecam rękawiczki! Dwie serie bez nich i nie czułem dłoni. Potem 4 serie Allahów po 15 powt. 80 kg! :D niedług braknie obciążenia!
W kwestii jedzenia dziś jeszcze jest bez zmian, ale jak tylko dostarcze Wiktorowi rozpiskę z żarciem to podziele się tym co tam dopisał. Oby dotrzymał słowa i nie dodawał węgli!

                                                                                                           Z Katalońskim Pozdrowieniem
                                                                                                                                        JJ
PS. Tak sobie pomyśłałem. Na wszystkich filmikach na YT widać jak osoby treujące mają słuchawki na/w uszach! Jak dla mnie to jest mega niewygodne, ale nie do tego dążę. Pomyslałem, że może dorzucać będę jakiś link/ tytuł kawałka, którego słuchałem przed treningiem, aby jeszcze mocniej się nakręcić. Pewnie niektóre mogą być sporym zdziwieniem, ale wszystkie mają swoje wytłumaczenie. To może na pierwszy rzut będzie coś takiego : https://www.youtube.com/watch?v=OiNgz6KDD2k


                                                                                                                                              28.10.2014r.
Dzień 17 pt. "Więcej swobody"

Zmotywowany wczorajszym info o poprawie w bicepsie, nakręciłem się mocno na jeszcze lepsze wyniki w klacie. Dziś jest przecież "treningowe piątunio" czyli dzień, na który czekają wszyscy siłacze ! :D  Trochę później niż zwykle się pojawiłem na siłowni bo, kombinują coś oddaniem Inflanckiej i były mega korki. Nie lubię się spóźniać, nie mam tego w zwyczaju, więc "za karę" postanowiłem dać sobie w kość! Pobiegałem 10 min i przy okazji dowiedziałem się od Zosi - czyli z pewnego zródła - co w trawie piszczy na siłowni :D A tak już całkiem poważnie to rozgrzałem się oczywiście i zaczęliśmy trening. Inny od wcześniejszych bo część z niego będę robił sam. Miałem co do tego mieszane uczucia, ale może niepotrzebnie.
Ale od początku. Pierwsze ćwiczenie czyli wyciskanie na prostej ławce. Korzeń robi swoje, więc Wiktor dorzucił mi trochę obciążenia. Czułem moc! Kurcze serio ją czułem. Jakiś czas temu mocno walczyłem z mniejszym ciężarem, a teraz był ogień! Jak u Dzika ( dzięki Kinga) przystało :D Następnie wyciskanie sztangielek na dodatniej ławce. Lekko ponad 25 stopni i 18kg - jeżeli mnie pamięć nie myli. Połowe tego ćwiczenia robiłem już sam. Nie czułem się komfortowo z tą świadomością, ale jakoś poradziłem sobię z tym ciężarem i technicznie aż tak bardzo chyba nie kaleczyłem. Później przyszła pora na maszyne, na której w pozycji siedzącej należy wypychać ręce przed siebie z wysoko trzymanymi łokciami, opartą głową i wyprostowanymi plecami. Poszło! Również wielkiej tragedii nie było. Jednak takową wyczuwałem podczas kolejnego ćwiczenia. Rozpiętki na ławce ujemnej. Poprzednim razem, topornie mi to szło, przyznaję się bez bicia. To było coś nowego dla mnie i może dlatego tak kaleczyłem. Teraz aby tego uniknąć poprosiłem o pomoc Sebastiana. Dobry to chłopak, więc nie było najmniejszych problemów z tym aby poświecił mi chwilę czasu. 4 serie po 15 powtórzeń. Dwie pierwsze po 8 kg na stronie, kolejne dwie po 10 ( hantle były już wolne). Ostatnim ćwiczeniem było ...Wiktora ulubione dopompowanie, czyli niewielkie obiciążenie i max. powtórzeń. Butterfly był zajęty, więc musiałem coś innego wymyślić. O radę poprosiłem Sebastiana. Ten poradził mi opuszczanie i unoszenie nad głowę rąk z obciążeniem opierając się łopatkami o ławkę. Bardzo ciekawe ćwiczenie, przy każdym powtórzeniu czuć jak ciągnie mięśnie. W pewnym momencie zabolał mnie prawy bark. Myślałem, że może przekrzywiłem rękę pod ciężarem, przy kilku kolejnych powtórzeniach było to samo, więc odpuściłem to ćwiczenie, żeby przez dobre chęci krzywdy sobie nie zrobić. Zmieniłem to ćwiczenie na pompki. 40 powtórzeń po treningu klatki było już sporym wyczynem. Butterrly się w miedzyczasie zwolnił więc postanowiłem się już totalnie dojechać. 100 powtórzeń 15 kg i 60 powtórzeń 20kg.Oj klata będzie boleć :D!!!!!  Więcej swoby, bo Wiktor nie mógł nade mna czuwać tak jak było do tej pory. Jak było ? Ok, ale wolę jednego mojego coacha obok!
Zapomniałem dziś rozpiski z jedzeniem, więc dziś jeszcze po staremu, ale jutro już na bank ją wezmę! Tak jak pisałem wczoraj podkręcam kolejny kawałek, którego słucham przed siłownią. https://www.youtube.com/watch?v=GC5E8ie2pdM&ob=av2e
Cóż poradzę, że lubię tą kobitkę :D

                                                                                                 Z Katalońskim Pozdrowieniem
                                                                                                                                 JJ


                                                                                                                                             29.10.2014r.
Dzień 18 pt. "Kto rano wstaje, ten ma wolne popołudnie"

Jak to bywa w środy, wizyty na siłowni jest zaplanowana na 7:00. Dziś pora na barki i brzuch.Wyjątkowo spokojnie mi się dziś ćwiczyło, bo po siłowni wracam do domu! Wolne w pracy, więc człowiek zupełnie inaczej patrzy na cały dzień :D Barki po wczorajszej klacie? Dobry pomysł !
Podrzut żołnierski rozpoczął nasz trening. Oczywiście z większym obciążeniem niż poprzednio. Pierwsza serie nie była idealna, ale w kolejnych się już poprawiłem. Później poszliśmy powalczyć z hantlami i ich wyciskaniem nad głowe. Mocno mnie zaskoczyła ostatnia seria bo robiłem ją 14kg na strone, a w tamtym tygodniu 12 kg było mi bardzo ciężko. Potrafię jeszcze czasem sam siebie zaskoczyć :D Kolejne ćwiczenie można nazwać X, bo tak się wygląda podczas jego robienia hehe. Cisnę je na magicznej bramie. Lewa suwnica w prawym reku, prawa w lewym. Podnosimy łapy do góry, aby wyszło nam piękne X, ale uważamy na to aby łokcie były wyżej od nadgarstków!
Następnie przyszła pora na ćwiczenie, które wygląda jak przytulanie wielkiego gościa. Ta sama suwnica na tej samej bramie i pasek do yogi! Stajemy w pozycji wyprostowanej, ręce również wyprostowane przed sobą, ale w odległości tak ok. 0,5 m jedna od drugiej. Następnie z tej pozycji rozchylamy je na maxa do tyłu. Coś jak Leo DiCaprio w Titanicu jak stoi na dziobie hehe. A tak całkiem serio to wydaje się to proste, ale jest odwrotnie. Ostatnie powtórzenia w serii są strasznie cieżkie! Ciężar jest mały, bo chyba 15 kg, ale swoje robi i to bardzo.
Na dopompowanie Wiktor dał mi max potówrzeń w opuszczaniu i podnoszeniu gryfu za głową na suwnicy, aleeee siędząc na piętach. I teraz pytanie :D Która z partii mięsni odezwała się jako pierwsza? NOGI!!! Bo nogi się odezwały dziś rano hahah ! Co sie odwlecze to nie uciecze itp. itd. etc. :) Naliczyłem 60 powtórzeń i musiałem przestać bo nogi już nie wytrzymywały, a konkretnie uda. A jeszcze wczoraj mówiłem Wiktorowi, że w następny pon. musimy mocniej nogi zrobić, bo jakoś ich mocno nie czuję hahah :D Jurek, chłopie, byś się kiedyś zastanowił zanim coś powiesz ;)
Ale ale ale! Przyszła pora na brzuch! Brzusio, brzunio, brzuszek tzn. trza go sponiewierać. I tu chiałbym przeprosić za wprowadzenie w błąd, bo ostatnio wspominałem chyba o ćwiczeniu "Rambo", a to było "Rocky". Kurna, a może dobrze mówiłem?! Sam już nie wiem. No, ale wracając. Myślałem, że po ostatnim robieniu brzucha teraz będzie mi łatwiej. Eeeeeee błąd! "Rocky/Rambo" poszło mi fatalnie! Dosłownie fatalnie. Jeszcze Wiktor dał mi "kopa" w momencie kiedy pokazywał jak sie powinno je poprawnie robić. Ale spoko chłopaku! Daj mi trochę czasu i będziemy sie mierzyć, kto zrobi więcej poprawnych powtórzeń ! :D Obiecuje Ci to!! ;)
Po tym całym nieszczęsnym "Rambo/Rocky" przeszliśmy do ostatniej dzisiaj serii, którą robiliśmy na maszynie, która działa na zasadzie skłonów, ale w pozycji siedzącej. 4 serie. Zaczęliśmy od 85 kg, ale później już zmęczenie sie odezwało, a co za tym idzie kaleczenie, więc zmniejszyliśmy do 65kg. Kto wie jak nauczyć swojego podopiecznego techniki w wykonywanym ćwiczeniu ? :D Ja!! Od dzisiaj wiem. Jak się uczy takiego delikwenta, aby robił brzuch dobrze technicznie na tym urządzeniu, o którym przed chwilą wspomniałem ? A no wkłada się paluchy między kolejne odważniki i mówi " jak będziesz opuszczał ciężar do końca to mi palce zgnieciesz". Nosz w morde terrorysta heheh :D Dobrze się spiąłem, bo nie chciałem mieć później palców Wiktora na sumieniu!!
Jedzenie! Nie, nie zapomniałem rozpiski! Dorzucone zostały tluszcze do 3 i 4 posiłku. Także, zamiast odpowiednio 16g i 14 g oleju rzepakowego i lnianego, od dziś będzie tego po 20g. Dodatkowo dorzucone zostało 30 g sera twarogowego chudego. Więc ze 170g, zrobiło się 200g. Kcal polecą w górę, ale nie będę tak tego odczuwał jeżeli chodzi o ilość jedzenia.
Kolejny utwór dedykuje Panu Wiktorowi, że magiczne ćwiczenie X na bramie!!! https://www.youtube.com/watch?v=H91kWpUNiwU

                                                                                           Z Katalońskim Pozdrowieniem
                                                                                                                           JJ
PS. Sorka za wszelkie literówki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz