11.12.2014r.
Dzień 49 pt. „…plecy”
Dzisiejszy dzień nie chciał ze mną współpracować od samego
początku. Nie dość, że zostałem pozbawiony auta i musiałem zabierać się do
pracy z kumplem to po pracy miałem „przyjemność” klasycznie podróżować z MPK :/
Autobus nie przyjechał, przez co spóźniłem się na drugi, a to skutkowało
podróżą z tzw. buta spod M1… Mówiąc krótko spóźniłem się, a ja tego nie lubię.
Szybka rozgrzewka i trening prawie w biegu… Pierwszym
ćwiczeniem było ściąciąganie uchwytu do klatki na wyciągu w pozycji siedzącej.
Ćwiczenie znam już z poprzedniego treningu więc wiedziałem jak mam tym razem z
nim postępować. 45kg obciążenia, 15 powtórzeń i 4 serie w tej kombinacji.
Następnie kolejny rodzaj ściągania, ale tym razem z szerokim
chwytem i za głowę. Przed samym ściągnięciem należy mocno spiąć łopatki. To
ćwiczenie również miało 4 serie po 15 powtórzeń i chyba 45kg. Na bank nie było
tego mniej, a może nawet trochę więcej. Pewności nie mam.
Potem razem z Wiktorem przeszliśmy do wiosłowania sztangą.
Dawno nie robiłem tego ćwiczenia, więc potrzebowałem chwili aby sobie to i owo
przypomnieć. Pozycja pochylona, nogi lekko zgięte w kolanach, wyprostowane
plecy i sztanga mocno wypuszczana do przodu. 4 serie po 12 powtórzeń i
oczywiście nie pamiętam obciążenia hehe. Serio muszę zacząć mocniej zwracać na
to uwagę.
Zaraz po wiosłowaniu przyszedł moment na jedno z moich
ulubionych ćwiczeń na plecy. Ściąganie uchwytu do kolan w pozycji pochylonej. W
tym ćwiczeniu należy zwrócić szczególną uwagę na to aby pracować plecami, a nie
rękoma. Ja zauważyłem, że na początku popełniałem ten błąd. Dlatego też po
każdej skończonej serii bardzo mocno czułem mięśnie rąk, a pleców już nie.
Równie ważne jest aby w momencie ruchu powrotnego nie robić tego zbyt szybko.
Po kilku powtórzeniach z wolnym wracaniem rąk wiadomo dlaczego należy tak
robić.
Końcówka treningu pleców to zdecydowanie moje ćwiczenia.
Takim też jest przyciąganie uchwytu neutralnego do brzucha w pozycji siedzącej!
Jeszcze jak można zając maszynę obok lustra i patrzeć jak pracują plecy to
wchodzą we mnie dodatkowe siły. Oczywiście przede wszystkim należy
skoncentrować się na mocnym spinaniu łopatek. Jest to chyba najważniejszy element
treningu pleców.
A na sam koniec na dobicie Jurka, Pan trener zarządził
szrugsy hantlami. On powiedział ja zrobiłem. 4 serie. Pierwsza seria 15
powtórzeń i hantle po 27,5 kg na stronę. Kolejne 3 serie miały już po 20 powtórzeń
i 25kg.
Rozciąganie jak zwykle kończyło trening i można było się
zbierać.
Z Katalońskim Pozdrowieniem
JJ
12.12.2014r.
Dzień 50 pt. „Mini jubileusz/super-seria vol2.”
Tak to już 50 dzień wylewania potów, zaciskania zębów i
walczenia z ciężarami. Znudziło mi się? Nie! Jestem zmęczony? Nie! Zwątpiłem?
NIE!!! Walczę dalej? TAK!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Okrągłe 50 dni zobowiązuje do mocnego treningu. Tak się
akurat złożyło, że dziś był trening rąk czyli idealna okazja na zajechanie się
do oporu. Siłownia w momencie mojego przyjazdu była zupełnie pusta. Totalna
swoboda w działaniu.
Jak wspomniałem w tytule dzisiejszy trening będzie jedna
wielką super-seriąJ
Zaczęliśmy od robienia bicepsa i tricepsa. Pierw 10 podciągnięć na drążku z
wąskim podchwytem i zaraz po nim 10 pompek na drążkach. Mam wątpliwości co do
ilości serii czyli norma u mnie.
Zaraz po tych dwóch ćwiczeniach robiłem biceps w pozycji
siedzącej z przemiennym unoszeniem rąk i wyciskanie francuskie leżąc na tricpes.
I znowu problem ze stwierdzeniem ile było serii. Coś mi świta, że i w pierwszym
i w drugim ćwiczeniu były po 3 serie. Głowy
nie dam, ale mały palec już mogę zaryzykować.
Następnie przyszła pora na robienie bicepsu na gryfie w
pozycji stojącej. Dawno nie robiłem tego ćwiczenia więc byłem ciekaw jak
pójdzie mi ono tym razem. Jak przystało na super-serie zaraz po bicepsie
robiłem triceps na wyciągu. Pozycja pochylona do przodu uchwyt nad głową i
wyciąganie go przed siebie do wyprostowania rąk, a następnie mocne ściąganie za
głowę. Muszę przyznać, że po poprzednich ćwiczeniach, ciężko mi było kończyć
serie w tej super-serii. Udało się chociaż
przy bicepsie potrzebna była mi mała pomoc Wiktora. Najgorszym momentem
przy robieniu bicepsu były te wolne opuszczania sztangi. Ręce mi chciało
porozrywać. 3 serie na biceps i triceps i ręce miały już dość, a czekało mnie
jeszcze jedno ćwiczenie.
Przedramiona! Już się Was nie boje ha!!! Chociaż wpienia
mnie to, że ktoś postanowił rozmontować nasze urządzenie do zwijania i
rozwijania taśmy. W tej sytuacji pozostało mi zrobienie przedramion tak jak
tydzień temu czyli ręce oparte na ławce i hantle trzymane nachwytem i
podchwytem. Jeżeli chodzi od podchwyt to tym razem wybór padł na 6, a w
nachwycie na 4. Cztery serie zrobione bez problemów J
Na sam koniec jak zwykle do zrobienia został brzuch.
Brzuszki z głową do dołu były pierwszym ćwiczeniem. Przyzwyczaiłem się do nich
i nie przeszkadza mi to, że drążek jest dość niewygodny dla moich nóg. Drugim
ćwiczeniem na nogi były spięcia na maszynie. Pierwsza serie to 15 powtórzeń i
65 kg, a kolejne 3 były robione 75kg.
Czuję w rękach ten trening, a to znaczy że się nie obijałem!
Obijanie jest dla nygusów! :D
Z Katalońskim Pozdrowieniem
JJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz