15.12.2014r.
Dzień 51 pt. „Pokaż co potrafią Twoje nogi”
Rozochocony poprzednim dobrym tygodniem treningowym
liczyłem, że nowy tydzień zacznę z wysokiego C. Lepszej okazji jak trening nóg
do mocnego rozpoczęcia chyba nie ma.
Tym razem zaczęliśmy nietypowo, bo od krzesełka do nóg.
Wrzuciliśmy cały „sztos”[1]
i do dzieła. 20 powtórzeń, przy których należało przez chwile przytrzymać na
górze ciężar. Robienie tego ćwiczenia z takim przytrzymaniem działa zupełnie inaczej
niż miotanie nogami najszybciej jak się da. Robione w ten sposób nogi z
obciążeniem 70 kg mają dość po 10 powtórzeniach, a to dopiero połowa z jednej
serii.
Dzisiaj nie robiliśmy przysiadów co było od jakiegoś czasu
pewnym standardem. Drugim ćwiczeniem w dniu dzisiejszym była suwnica. 130kg
obciążenia i wypychanie siedziska do tyłu. To ćwiczenie było pierwszym jakie
robiłem na pierwszym moim treningu. Powtórzeń wtedy było trochę więcej bo aż 25
w jednej serii, ale obciążenie było trochę mniejsze.
Następnie przeszliśmy do magicznego kombajnu do robienia
nóg. Wydaje mi się, że podczas poprzednich treningów na tym urządzeniu było mi
wygodniej jak tym razem. Jednak może mi się to tylko wydawać, bo po prostu
dawno nie robiłem tego ćwiczenia. 4 serie o 10 powtórzeń i nie jestem w stanie
określić wagi, bo nie wiem ile waży samo urządzenie.
Dzień dobry było kolejnym ćwiczeniem jakie zostało rozpisane
na dzisiejszy trening przez Wiktora. Obczaiłem, że jeżeli sztangę położę sobie
nie na barkach tylko trochę niżej to dużo łatwiej robi mi się to ćwiczenie i
później nie muszę skarżyć się na ból karku. Kilka treningów zajęło mi dojście
do tego pomysłu, ale lepiej późno niż wcale. 4 serie po 8 powtórzeń z
obciążeniem 50kg. Należy pamiętać o tym aby spinać brzuch i starać się nie
garbić. Jeżeli chodzi o spinanie brzucha to nie ma z tym większych trudność,
jednak w przypadku garbienia podczas ostatnich powtórzeń mogą się pojawić już
pewne kłopoty.
Na dobicie ud Wiktor dał wykroki. Nie były one jednak takie
jak do tej pory. Tym razem robiłem wykroki na schodach. A że schodów u nas na
siłowni jest sporo to uda zostały dobite totalnie. Kettle po 18kg w ręku i 3
razy góra dół.
Po trzech takich spacerach przyszła pora na łydki.
Oczywiście super-seria ! J
Jednak tym razem w innej kolejności. Pierw była maszyna do łydek, a następnie
suwnica z max. obciążeniem. Na maszynę wrzuciliśmy 55 kg w pierwszych dwóch
seriach, a w następnych 60. 4 serie i chodzić już jest ciężko J Muszę przyznać, że ta
kolejność tej super-serii mniej mi pasuje jak poprzednia.
Dziś był dzień ważenia i waga pokazał 89,4kg… Czuję się już
gruby. Po prostu gruby. Waga idzie w górę więc dodawać do diety nic nie musimy
! I całe szczęście, bo na jedzenie patrzeć nie mogę.
Z Katalońskim Pozdrowieniem
JJ
16.12.2014r.
Dzień 52 pt. „Dzień klaaaatyyy”
Jazda z tą klatką!! Tak można krótko opisać moje nastawienie
podczas dzisiejszego treningu. Lekkie rozbieganie i rozgrzewka i można cisnąć do
oporuJ
Na pierwszy ogień poszło wyciskanie sztangielek. I tu chciałem
poinformować, że mój trener, Wiktor oszalał! W pierwszej serii robiłem 12
powtórzeń sztangielkami po 27,5kg na stronę. Mówiąc szczerze to myślałem, że na
tej wadze to wyciskanie sztangielek się zatrzyma. No ale gdzie tam! Kolejna
seria i ten świr kazał mi zrobić 10 powtórzeń sztangielkami 30kg. Jakby tego
było mało to w następnej serii było o dwa powtórzenie mniej, ale po 2,5kg na
stronę więcej. Ostatnia seria to już totalny hit! 35kg na stronę i 6 powtórzeń.
Co ja mogę więcej powiedzieć o tym ćwiczeniu. Cycki mi urosły do rozmiaru D
hahahah
Zaraz po tym wyciskaniu Wiktor polecił mi zrobienie pompek
na poręczach podwieszanym obciążeniem. Pierwsza seria to + 5kg w 10
powtórzeniach. W następnych 3 seriach podwieszone było 7,5kg. Pierwszych 7
powtórzeń było całkiem ok, jednak po 7 powtórzeniu szło już strasznie ciężko.
Dosłownie natychmiastowe odcięcie energii.
Po pompkach na poręczach poszliśmy na maszynę do wyciskania.
Nie wiem jak ona się zwie, ale kiedyś już o niej pisałem. Siada się na
krzesełku i wypycha ciężar nad głowę. Najtrudniejsze w tym ćwiczeniu jest
rozpoczęcie serii, bo później już jakoś idzie. Na maszynę wrzuciliśmy po 15kg
na stronę. Nie wiem jednak ile waży samo urządzenie. Dlatego nie jestem w
stanie stwierdzić na jakim obciążeniu dzisiaj pracowałem.
Po tym wyciskaniu Wiktor zaproponował nowy rodzaj robienia
rozpiętek. Otóż dziś rozpiętki robiłem na bramie. Tak na bramie J Ławka ustawiona na
środku i w rękach uchwyty. Dalej sprawa wygląda jak klasyczne rozpiętki.
Świetna alternatywna dla klasycznych rozpiętek z hantlami. Moim zdaniem dużo
lepiej wchodzi to ćwiczenieJ
Na dobicie klatki zrobiłem max powtórzeń w wyciskaniu na
suwnicy Smitha. Znacznie lepsze jest wyciskanie klasyczne. Na suwnicy ruch
sztangi jest taki trochę nienaturalny.
Nie był to bardzo długi trening, ale za to bardzo
intensywny. Liczę na spory zakwas w klatce piersiowej w najbliższych dniach! J
JJ
17.12.2014r.
Dzień 53 pt. „Jak człowiek zaśpi to się spóźni”
Nie wiem jak to się stało, ale zaspałem. No dobra może i
wiem hehe Po prostu nie wstałem o odpowiedniej godzinie. Miałem nastawione
kilka pobudek, a z łóżka zerwała mnie tak ostatnia. Wiadomo jak to jest jak
człowiek zaśpi. Wszystko robi się na biegu i najczęściej czegoś się zapomina.
Mi jakoś udało się wszystko zabrać heh.
Szybko rozgrzewka i można było zaczynać trening barków, bo
dziś była jego kolej. Tak dla rozbudzenia zrobiłem wyciskanie na suwnicy
Smitha. Po 20 kg na stronie + waga sztangi i 10 powtórzeń w 4 seriach .
Strasznie ciężko mi to szło. Tylko dzięki Wiktorowi udało mi się zrobić w
całości to ćwiczenie. Jeszcze ta suwnica jakoś topornie chodziła.
Kolejnym zadaniem było wyciskanie sztangielek nad głowę. Na
pierwszy ogień wziąłem sztangielki 20kg. Okazało się jednak, że było to trochę
za dużo dla mnie. Szybka korekta obciążenia. Wybór padł na 16kg i można było
dalej jechać z tym ćwiczeniem. 4 serie po 12 powtórzeń zrobione mimo
początkowych trudność.
Kolejne ćwiczenie to pewna nowość. W pozycji leżącej
unoszenie małego łamanego gryfu na wysokość czoła. Nie robiłem tego wcześniej i
na początku musiałem wyczuć to ćwiczenie. Nie zajęło mi to dużo czasu. 3
powtórzenia i opór powtórzeń. Obciążenie nie było super duże, ale po kilki
machnięciach można było poczuć, że jest tego więcej niż to 20kg.
Później przyszła pora na kolejne ćwiczenie na bramie. Tym
razem było to ćwiczenie X. Opisywałem je już kiedyś. Skrzyżowane linki z
uchwytami i unoszenie wyprostowanych rąk na wysokość głowy. Nie pamiętam jakim
ciężarem robiłem kiedyś to ćwiczenie. Coś mi świta, że było to po 5 kg na
stronę. Teraz dwie serie były robione z obciążeniem po 10kg na stronę, a w
ostatniej był mix. Maksymalna ilość powtórzeń 10kg i od razu po nich maksymalna
ilość powtórzeń z 5kg na stronę. Wydaje się proste, a wcale takie nie jest.
Ostatnie ćwiczenie na barki w dniu dzisiejszym robiłem na butterflyu.
Jedyną różnicą między dzisiejszym, a poprzednim ćwiczeniami na butterflyu był
chwyt. Tym razem był to podchwyt, a nie nachwyt jak poprzednio. Szczególną
uwagę należy zwrócić na to aby pracować barkami, a nie łopatkami. 4 serie tego
ćwiczenia z maksymalną ilością powtórzeń. Przy czym każda kolejna seria była
robiona większym obciążeniem. Zacząłem od 25 kg, a skończyłem na 55kg. I muszę
przyznać, że to 55kg obciążenia to było już ciekawe wyzwanie J No, ale co :D Udało
się! J
Koniec środowych treningów wygląda tak samo. Brzuch! Dziś
brzuch został zmasakrowany! Pierwszy raz robiłem super-serie na tą partie
mięśniową :D Kółko + allahy :D 4 serie po 15 powtórzeń. Jedno słowo może opisać
dzisiejszy trening brzucha : Ogień!! Tylko to czułem podczas ćwiczeń. 3 serie
allahów robiłem 80kg, a ostatnią już 100! Więcej już się nie da założyć. Chyba najmocniejszy
trening brzucha od kiedy pracujemy razem z Wiktorem!
Dzięki pewnej osobie mogłem zapoznać się z takim oto kawałkiem:
https://www.youtube.com/watch?v=AtWudb1EjKU&feature=youtu.be
JJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz