13.01.2015r.
Podsumowanie
Chyba każdy się spotkał z tym jak rodzice mówili „zobaczysz
jak ten czas szybko leci”. Nikt oczywiście nie bierze tego jakoś super poważnie
do siebie, bo przecież o czym oni mówią. Jak jest się młodym i wybiega myślami
daleko w przyszłość to myśli się „ eeee to jeszcze dużo czasu…”. A w momencie
kiedy jest się starszym i patrzy w przeszłość to myśli się „kiedy to minęło”.
Mam właśnie takie same odczucia. Przed samym rozpoczęciem projektu myślałem o
tym, że te 3 miesiące to jest sporo czasu i pewnie będzie mi się dłużyć. Teraz
kiedy właśnie minęły te 3 miesiące to mam wrażenie jakbym wczoraj był na pierwszym
treningu z Wiktorem.
Myślę, że krótko można podsumować ten kwartał. Nie będę się
rozpisywał nad seriami, ilościami powtórzeń i konkretnymi obciążeniami. Przed
wszystkim chciałbym wspomnieć o moich odczuciach przed, w trakcie i po
treningu.
Na początku chcę podkreślić, że udało mi się zrealizować mój
pierwszy cel, którym było nie odpuszczenie żadnego z treningów. Tylko raz
miałem sytuacje, kiedy musiałem przesunąć – z własnej winy – trening o jeden
dzień. Wiadomo, że przerwa świąteczno-noworoczna ma to do siebie, że kilka dni
jest wolnych od pracy i należało, tak poprzesuwać treningi aby nie została
zmieniona ich ilość. Udało się to zrobić w 100%. Ilość treningów zgadza się z
tą założoną przed rozpoczęciem tego projektu.
Następnie chciałbym podkreślić, że każdy trening traktowałem
bardzo poważnie i podchodziłem do niego z pozytywnym nastawieniem. Nie było
sytuacji, w której nie chciałoby mi się jechać na trening. Co więcej! W wolne
weekendy czekałem na dzień, w którym będę mógł iść na trening. W każdym
treningu dawałem z siebie więcej niż tak naprawdę miałem możliwość. To wszystko
dzięki Wiktorowi! Dzięki jego pomocy mogłem trenować na obciążeniach, o których
bym nawet nie pomyślał jakiś czas temu. Nie mogę oczywiście zapomnieć o
osobach, które mi pomagały kiedy nie było Wiktora. Kinga, Sebastian wielkie
dzięki za poświęcenie swojego czasu dla mnie!!
Bardzo ważnym elementem naszego projektu była dieta. Dla
mnie samo trzymanie diety problemem nie jest. Mam rozpisane co dokładnie jeść i
tego się trzymam. Nie ma żadnych odskoczni, żadnej taryfy ulgowej czy
przymykania oka. Muszę się jednak do czegoś przyznać. W przeciągu tych 3
miesięcy, ominąłem dwa posiłki. Były to dwa śniadania w okresie świątecznym. Po
prostu dość długo spałem i budziłem się już na kolejny posiłek. Zjedzenie dwóch
w jednym podejściu jest dla mnie prawie niewykonalne. Tak więc zostały one
ominięte, a to skutkowało natychmiastowym spadkiem wagi. Nie były to jakieś
drastyczne zmiany, ale już widoczne. Aaaa no i w wigilie Wiktor mi kazał, zjeść
normalną kolację jak reszta rodziny. Ciężko mi to przyszło, bo ja nie przepadam
za tymi potrawami wigilijnymi. Podsumowując temat jedzenia: Nadal nie lubię
jeść!!
Mogę śmiało przyznać, że dobrze te 3 miesiące zostały
przepracowane. Po każdym treningu wychodziłem zajechany jak koń do westernie,
ale zadowolony, że kolejny raz dałem z siebie max. Nie ma też co ukrywać, że
bywały lepsze i gorsze treningi. Jednak to jest nieuniknione i nie ma co się
załamywać tylko starać się przy następnej okazji poprawić ten poprzedni
trening. Ja zawsze chciałem poprawiać poprzednie treningi. Czasami wychodziło
mi to na dobre, a czasami się paliłem i wychodziła z tego jedna wielka kaszana,
ale nie poddawałem się. Nie miałem chwil zwątpienia. Co więcej! Każdy kolejny
trening nakręcał mnie jeszcze mocniej do działania. Czasami Wiktor musiał mnie
do domu wyganiać, bo ja chciałem jeszcze zostać i dojechać jeszcze mocniej daną
partię. To on jest specjalistą w tym temacie i to jego się muszę słuchać jeżeli
chcę dobrze na tym wszystkim wyjść. Przez te trzy miesiące trochę urosłem.
Dawno już nie ważyłem 90kg więc trochę dziwnie się ze sobą czułem. Moje
największe obawy o tym, że obleje się totalnie tłuszczem były kompletnie
nieuzasadnione. Oczywiście, widać sporą różnicę miedzy 70kg w marcu 2014, a
90kg w styczniu 2015. Jednak teraz powoli zbliża się ten przyjemniejszy
moment!! Redukcja!! Obecnie jesteśmy na początku 2 tygodniowego okresu
roztrenowania, a następnie zaczynamy ogień z redukcją!! Doczekać się już nie
mogę. Cel? Sierpień !!!
No właśnie! Nie mogę nie wspomnieć o najważniejszym
elemencie tego projektu. Oczywiście jest to Wiktor! Nie mam zamiaru wchodzić
nikomu po palcu do dupy czy też cukrować. Napiszę szczerze co sądzę o naszej
współpracy. Wiktor posiada ogromną wiedzę i wcale nie przesadzam! Świadczyć
może o tym ilość jego szkoleń i kursów i to jakie ma kolejne w planach. Kto się
nie rozwija ten się cofa! I Wiktor chyba przyjął to stwierdzenie jako podstawę
swojej pracy. Ciągła chęci rozwijania i kształcenia się jest nieodłącznym
elementem jego pracy! Prawda jest taka, że byłem totalnie surowym człowiekiem
jeżeli chodzi funkcjonowanie na siłowni oraz technikę wykonywanych ćwiczeń.
Dzięki stałej obecności Wiktora złapałem sporo nawyków oraz dużo pewności
siebie. Wiadomo, że po 3 miesiącach nie wiem wszystkiego. Tak się nie da!
Jednak posiadam dużo większą wiedzę niż na początku projektu. Wiktor nie tylko
pomaga, poprawia ale przede wszystkim uczy swoich podopiecznych. Pasja i
profesja w przypadku Wiktora nie są zwykłymi hasłami puszczonymi w eter. Oddają
to jak Wiktor podchodzi do swojej pracy oraz podopiecznych. Z nim po prostu
można czuć się bezpiecznie! Jest jeszcze to poczucie, że mając Wiktora obok
siebie to najtrudniejsze ma się za sobą i tylko trening został do zrobienia. Na
koniec dodam tylko jedno. Wiktor to nie jest jakiś pierwszy lepszy trenerzyna
po jednym kursie na instruktora. Wiktor jest profesjonalistą w każdym calu!!!
https://www.youtube.com/watch?v=9jK-NcRmVcw
Z Katalońskim Pozdrowieniem
JJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz