Wyszukiwarka

17.10.2014

Podsumowanie dni 6, 7 i 8 projektu metamorfoza Jurka.


13.10.2014
Dzień pt. „To już jest poniedziałek?!”
                
Kiedy mi minął ten weekend, że już jest poniedziałek i do tego jeszcze 13… Masakra, tragedia, załamka. A tak całkiem serio, to całe szczęście, że już jest poniedziałek bo męczyła mnie już ta niedziela.                                                                                                                                                                                    
 Z pełną świadomością jak wyglądają poniedziałkowe treningi i jak się po nich czują i zachowują moje nogi, podszedłem do tematu jeszcze bardziej zmotywowany i naładowany pozytywną energią J Z drugiej jednak strony myślałem, że będzie mi choć trochę lżej i łatwiej, jednak Wiktor moje domysły szybko wybił mi z głowy. Jak? Po prosu zwiększył obciążenie. Niby to tylko 10 kg, ale przy tylu powtórzeniach jest już odczuwalne.                                                                                                            

Zaczęliśmy oczywiście od rozgrzewki, a następnie przeszliśmy do treningu. Na pierwszy ogień poszła suwnica i 110kg. Poprzednim razem po dwóch seriach miałem już dość. Teraz dość miałem przy ostatnich kilku powtórzeniach w ostatniej serii J Następnie przyszła pora na TRX i kucanie na jednej nodze… Jaka to jest masakra :D Zero dodatkowego obciążenia, a ćwiczenie mega wyczerpujące.                                                                                                                                                                         

Ogólnie tym razem nie czułem odciny energii, ale nogi były mocno zajechane. A robienie wykroków jest dopełnieniem ciężkiego workout’u. Jednak uwielbiam to ćwiczenie, mimo że pod koniec leże na ziemi i oddech jest mi trudno złapać.                                                                                                        

Po pełnym –pierwszym- tygodniu treningów z Wiktorem, najwięcej czasu zajmują nogi. No, ale 29 serii w 20 min się nie zrobi.                                                                                                                                            

W kwestii jedzenia uległa jedna zmiana. Ryż został zastąpiony przez makaron. 125 g ryżu brązowego to 150 g makaronu razowego, gryczanego czy pełnoziarnistego. Trochę za długo go gotowałem i jedna porcja ugotowanego makaronu osiągnęła wynik prawie 500 g!!!!! Samego makaronu jest tyle, a gdzie tu jeszcze kura i jakieś warzywo? Jak to przejeść????? Inne posiłki nie uległy większym zmianom. Ewentualnie takim małym „kosmetycznym” jak zmiana pomidorów i papryki na brokuły.

14.10.2014
Dzień 7 pt. „Klata, klata, klata!!!!”
                
Nadszedł dzień tak uwielbiany przez wszystkich użytkowników siłowni. Tak jak tydzień temu, u mnie przypada on na wtorek.                                                                                                                                                      Trening ten mnie mocno zdziwił, bo zauważyłem mały spadek siły podczas pewnych ćwiczeń. Np. robienie klatki na skośnej ławce szło mi dużo gorzej niż poprzednio. Już przy pierwszej serii czułem się tak zajechany jak tydzień temu przy serii ostatniej.                                                                     

Również wyciskanie hantli leżąc na ławeczce przysporzyło mi więcej trudu niż poprzednio. Nie wiem czym jest to spowodowane. Może tydzień temu nastąpił efekt świeżości, który dodawał więcej siły albo może tym razem szło mi gorzej bo kiepsko spałem i przez cały dzień się czułem mocno zmęczony.                                                                                                                                                                                      

Zauważyłem, że moja przewodnia ręka jest trochę słabsza od lewej. Niby dziwne bo przecież ręka przewodnia powinna być silniejsza od tej drugiej, ale czytałem kiedyś – za czasów grania w piłkę- że kończyna dominująca jest trochę słabsza od tej zdominowanej, ze względu na jej stałe używanie. Ja jednak podłoże tego zjawiska dostrzegam w innym miejscu. Za czasów małolata złamałem rękę z przemieszczeniem w łokciu. Wiadomo, że złamanie się zrasta i nie ma śladu, jednak ortopeda, który się mną wtedy opiekował powiedział mi, że mogą być takie sytuacje, w których prawa ręka może być trochę słabsza od lewej.                                                                                                                                                     

Dobra dość o różnicy między lewą i prawą ręką. Trening klatki jest dość szybki, tzn. dość szybko mi mija ten czas. Zupełnie inaczej jak w poniedziałki hehe. Ustaliliśmy z Wiktorem, że trzy razy w tygodniu dorzucimy sobie 20 min aerobów. Ergometr był, orbitrek był, bieżnia była więc przyszła pora na rowerek, ale żeby trochę urozmaicić tą jazdę wybrałem się gościnnie do Marty na Indoor Cycling. I przyznać muszę, że super świetna sprawa!! Polecam każdemu, kto lubi dwa kółka J Przypomniały mi się lata, w których wykręcałem spore ilości km na rowerze. Ale żeby nie było! Nie jest to jakaś tam jazda holenderką po ścieżce rowerowej! Całe zajęcia trwają 50 min. Ja wygrałem się na 20 min i dostałem dobrze w kość. Więc jeżeli ktoś chce pojeździć dla relaxu to niech idzie na zwykły rowerek, bo na zajęciach u Marty czeka taką osobę spory wysiłek!                                                   

Wczoraj ledwo zjadłem to 500 g ugotowanego makaronu, a dziś znowu muszę walczyć z taka porcją. Nie poddam się i zjem :D Ale po takiej porcji to o jedzeniu nawet myśleć nie chcę ;)          

15.10.2014
Dzień 8 pt. „ Barki i brzuch z rana najlepszym budzikiem dla endorfin”
               
Kurna! Uwielbiam te treningi od rana. Człowiek wstaje trochę wcześniej niż zwykle, jedzie na siłownie i później już mu tylko zostało 8 h w pracy heh. Fajna sprawa taki trening od rana bo człowiek nie potrzebuje żadnych wspomagaczy typu kawa aby się rozbudzić .                                                                             

Siłownie otwierają o 7, więc jak przystało na człowieka punktualnego byłem kilka min. Przed 7. Rozgrzewa na orbitreku, potem trochę gibania się na takiej gumowej półkuli z podpiętym ekspanderem. Wydaję się takie banalne, ale połączenie podnoszenia rąk z ekspanderem i utrzymanie równowagi w tym samym czasie jest dość trudne.                                                                                                       

Fajnie jest tak od rana potrenować w ciszy i spokoju. Można się w pełni skoncentrować, nie trzeba czekać na maszyny etc. A maszyn używamy sporo. Bardzo mi się podoba również ta różnorodność w doborze maszyn. Dzięki niej można się ustrzec przed monotonia, która podobno z czasem może się pojawić. Piszę podobno bo tak tylko słyszałem od kumpli, którzy od lat chodzą na siłownie. Ja u siebie monotonii nie przewiduję, bo przez te kilka lat ćwiczeń nie doświadczyłem jej, a różnorodność sama w sobie jest fajna. Zresztą co tu gadać o monotonii, skoro Wiktor już odpowiednio zadba o to aby nie pojawiła się nawet 0,001% J                                                                                          

Trening barków wydaje mi się jeszcze szybszy niż klatki. Ledwo się obejrzałem, a nadeszła pora na robienie mojej ulubionej partii czyli brzucha. Największa przyjemność tego treningu i każdego innego w którym robię brzuch! Podciąganie nóg i bioder z obciążeniem do najlżejszych ćwiczeń nie należy, ale czy ktoś coś mówił, że będzie lekko ? Nie! Wręcz przeciwnie ! I na to liczę wchodząc na siłownie. Jeżeli się nie zmęczyłem tzn., że za słabo trenowałem, a czegoś takiego nie chce nawet brać pod uwagę!                                                                                                                                                                                   

W środy trochę inaczej wypada mi jedzenie. Jem wcześniej niż zwykle, z mała zmianą kolejności posiłków. Śniadanie wypada koło 6, więc to rzutuje również na zmiany innych godzin posiłków. 2 i 3 posiłek zamieniam tak aby na potreningowy padał makaron i kurczak, a na trzeci chleb, wędlina jajka itp… Wraz z zamienieniem kolejności tych dwóch posiłków, zmienia się godzina przyjęcia cynku i whey. Cynk z 2 posiłkiem, whey z 3.                                                                                                               

Skoro na drugi posiłek wypada makaron etc. to znowu muszę walczyć z jego sporą ilością. Jako, że spadł mi 1 kg z wagi, Wiktor postanowił dodać mi trochę kcal. Więc ze 150 g zrobiło się 180 g makaronu ( z 125 g ryżu na 150g). 180 g makaronu czyli na chłopski rozum będzie grubo ponad pół kg heheh Gotowałem go trochę krócej niż poprzednio i wyszło, że 180g surowego makaronu to 508 g ugotowanego. Nie jest źle, ale i tak będę musiał z tym ostro powalczyć.                                                                              

Może jeszcze słowo o tym jak się czują nogi. Tydzień temu o tej porze robiłem 10 kroków na minutę. Teraz chodzę normalnie. Czuję uda, ale to jest zasługa Indoor Cycling ( Marta dzięki wielkie za zaproszenie i liczę na kolejne! J ). Różnica między dzisiejszą środą, a poprzednią jest oooooooooogrooooomnaaaaaaaa!!!! Teraz się będę zastanawiał jak będą się czuć barki. Pożyjemy zobaczymy;) Jutro to dziś tyle, że jutro! J

Z Katalońskim Pozdrowieniem
JJ
PS. Walka z makaronem, kurą i brokułami wygrana, chociaż lekka nie była.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz